piątek, 6 lipca 2012

Miasto Rovaniemi

30 czerwca 2012

Rovaniemi to największe miasto i centrum administracyjne prowincji Laponia, połoźone tuż pod Kołem Podbiegunowym. Słynne jest głównie z tego, że wg wierzeń większości dzieci świata, zwłaszcza z kręgu szeroko rozumianej kultury chrześcijańskiej, jest siedzibą Świętego Mikołaja. Wokół postaci Świętego oraz wykorzystując położenie geograficzne w mieście rozwinięto kombinat turystyczny, ściągający rocznie setki tysięcy chętnych. Jedni pragną przeżyć spotkanie z Mikołajem inni symbolicznie przekroczyć krąg oddzielający świat dwudziestoczterogodzinnego rytmu dnia i nocy od świata, w którym te umowne części doby gdzie w dzień musi być jasno, a w nocy ciemno, trwają po pół roku każda.
Większość turystów chce zapewne przeżyć jedno i drugie.



Stare nagrobki w Rovaniemi
Jak cała Finlandia, miasto nie ma zbyt wielu zabytków architektonicznych. A, że każde większe miasto świata ma ambicje posiadania jakichś dawnych budowli w Rovaniemi rozwiązano to tak, że do do zabytków zaliczono np. kościół luterański wybudowany w 1950 roku. Zresztą jest on bardzo ładny i jak zwykle w Finlandii, wybudowany wg bardzo surowego wzoru, z ograniczeniem wszelkich zdobień, aż niemal do ascezy. Kościół, sam w sobie niezbyt starodawny stoi jednak w miejscu wcześniejszych przybytków Bożych czego świadectwem jest otaczający go cmentarz. W starej części stoją, dość luźno rozrzucone pomniki z XiX wieku, niektóre z nich zarośnięte, ale większość zadbana. Zadziwiające jest, z punktu widzenia Polaka, że przestrzeń między starymi nagrobkami nie jest wykorzystywana na nowe pochówki. Pewnym wytłumaczeniem może być fakt, że większość pozostałego obszaru zajmuje kwatera wojskowa, gdzie w równym szyku leżą polegli podczas wojny 1939 - 1945. Cmentarz może jest więc uznany w całości za pomnik? Ale przecież stare Powązki też są uznane za pomnik, a jednak zarządzający nimi hierarchowie wciąż czerpią korzyści z pogrzebów. Widać tu insza kultura obowiązuje i inaczej rozumie się pojęcie pomnika.

Żołnierze zawsze w szeregach.


Khayar
Rovaniemi to na szczęście nie tylko Mikołaj i Koło Podbiegunowe. Łażąc po mieście chodzimy nagle w odbywający się w centrum festiwal folklorystyczny. Występują soliści i zespoły nie tylko z Europy. Naszą uwagę przykuwa zespół Khayar, reprezentujący kulturę południowo-fińskiego ludu Nenetsów, z autonomicznego obwodu (powiatu?) Ven
äjä. Jak podaje konferasjerka, przedstawiają oni pieśni i tańce nie tylko własne, ale ogólnie ludów północy łącznie z syberyjskimi.
Oprócz nich jest wiele zespołów z obszaru Bliskiego i Środkowego Wschodu. Wspaniale tańczą Turcy, ale większą sympatię widzów budzą cztery tancerki perskie. Choć ładne nie są szczególnie oszałamiającej urody (jedna bardzo podoba się Grażynie) i w wieku raczej średnim. Widać też , że to amatorki popełniające często błędy kroków i gestów. Robiły to jednak w tak uroczy sposób, że zebrały najgorętsze brawa.


Imprezę sponsorowało jakieś tureckie biuro podróży, bo wokół placyku - estrady rozstawiono kioski dekorowane tureckimi proporczykami. Można w nich skosztować tureckich słodyczy, kawy po turecku (więc gotowanej, a nie parzonej po naszemu). Rozdaje się ponadto bardzo obficie materiały reklamowe tegoż biura, zachęcające do odwiedzania Turcji.Ta ekspozycja spotkała się z entuzjastycznym zainteresowaniem Grażyny. Wśród oferowanych przysmaków dostrzegła chałwę, a to smakołyk za który gotowa iść na szafot. Wzięła natychmiast porcję dla siebie i dla mnie, przy czym musiałem jej zaraz "swoją" porcję oddać. Za trzecim podejściem naciągnęła na głowę kaptur, żeby jej nie poznali. Obsługujące dziewczyny tylko się śmieją bo chałwę degustuje prócz niej niewiele osób.

Równocześnie odbywa się w mieście bieg, lub marszobieg na dystansach 5 i 50 kilometrów. Startują w nich osoby wyglądające na świetnie przygotowane sportowo, ale też i "olimpijczycy trzeciego wieku", niektórzy z trekingowymi kijkami, co od razu pokazuje, że nie zamierzają biegać. Jak wszędzie w Finlandii tak i wśród uczestników jest wielu Rosjan. Tak wielu, że komunikaty podaje się również po rosyjsku. Nie znamy stawki nagród, zdążamy zaobserwować tylko zakończenie krótszego dystansu i każdy z osiągających metę dostaje złoty medal. Sądzę, że główna nagroda jest jednak nieco bardziej prestiżowa.

Następnego dnia mamy opuścić Rovaniemi. Dotychczas, w każdym z opuszczanych przez nas miejsc pogoda się poprawiała, tak jakby chciała zachęcić do pozostania. Tu jest odwrotnie. Od rana dość chłodno i wietrznie, po południu zaczyna mżyć a potem przelatują częste deszcze. Nie żal będzie wyjeżdżać. Przez kilka godzin chodzenia po mieście trochę przemarzliśmy chętnie więc kończymy dzień w saunie - prezencie od Świętego Mikołaja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz