Przyszła pora opuścić Helsinki, zaczynamy więc planować kolejny etap. Pierwotnie miało to być miasteczko Suomussalmi, ale po wczytaniu się w przewodniki i sprawdzeniu informacji w sieci rezygnujemy z tego. Nie ma tam w zasadzie niczego aż tak bardzo interesującego. Pamiętać przecież musimy, że Finlandia to tylko etap, a głównym celem jest Norwegia. Nie można się rozdrabniać na oglądanie wszystkiego w Finlandii, gdyż zabraknie czasu na norweskie góry.
Suomussalmi jest interesujące dlatego, że w czasie Wojny Zimowej Finowie, działając bardzo małymi siłami okrążyli i rozbili całkowicie dwie wzmocnione dywizje Armii Czerwonej. Jak się to udało przy miażdżącej przewadze przeciwnika? Wystarczyło sprawić by przeciwnik był przekonany, że jest calkowicie okrążony. Sowietom udało się to wmówić wskutek czego zatrzymali się i przeszli do bezsensownej obrony. Finowie pozostało tylko odciąć jedyną drogę zaopatrzenia, a potem już mogli niewielkimi oddziałami kąsać ich z każej strony. Sowieckie jednostki najpierw zaczęły się oddzielać na mniejsze zgrupowania, a potem poddawać się lub ginąć. Mróz i głód też robiły swoje.
Po II wojnie światowej dominujący ZSRR postarał się zatrzeć materialne ślady swojej porażki, a w szczególności odebrać Finom zdobyte wówczas uzbrojenie. Przez to w fińskich muzeach nie ma zbyt wiele do eksponowania. W Suomussalmi można obejrzeć głównie pomniki i tablice pamiątkowe, a w muzeach najwyżej dokumenty. Zachowały się co prawda jakieś nieliczne pamiątki o innym charakterze lecz są gdzie indziej. Nazwy Suomussalmi nie wymieniają nawet przewodniki turystyczne, znana jest najwyżej pasjonatom historii. Dlatego właśnie nie zobaczymy tego miasta.
Trzeba jednak wybrać się z Helsinek na północ by przybliżyć się do Norwegii. Wybór pada na Kuopio, największe miasto wschodniej Finlandii, znane centrum sportów zimowych. W tej chwili nie pamiętamy czy skakał tam Adam Małysz. Po drodze jednak widzimy drogowskazy na Lahti, a tam Małysz już na pewno sukcesy odnosił. Decydujemy odwiedzić Lahti przejazdem. Za drogowskazami pokazującymi Keskuste - co, jak się przekonaliśmy, oznacza Centrum - wjeżdżamy w plątaninę ulic. Miasto leży na pagórkowatym terenie, dlatego bieg ulic jest tak urozmaicony. Chyba łatwo się tu zagubić, zwłaszcza gdy się nie rozumie fińskiego tak bardzo jak my go nie rozumiemy. Co chwilę jednak, ponad budynkami widać szczyty skoczni narciarskich. Trzymając się tego kierunku w końcu udało się tam dotrzeć.
Czy ta konkurencja to skoki na nartach wodnych? |
Pierwszt renifer napotkany w Finlandii |
Niestety, znowu się okazało, że wtarabaniliśmy się w osiedla na pagórkach, a dodatkowo rozłożone nad jeziorem o urozmaiconej linii brzegowej. Układ ulic niemożliwy do przewidzenia, fińskie drogowskazy jak zwykle niemożliwe do zrozumienia, a nigdzie nie widać żadnych skoczni, które by pomagały w orientacji. Czyli klops. Ustawiamy ponownie nawigację i z ulgą wyjeżdzamy na główną drogę. Sprawiedliwie trzeba jednak przyznać, że w tym mieście spotkaliśmy pierwszego w Finlandii renifera.
Wytworny piknik. |
Do samego Kuopio nic się już więcej nie wydarzyło bo nie probowaliśmy własnych pomysłów, a tylko karnie podążaliśmy tam, gdzie nawigacja wskazywała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz